Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 listopada 2011

Salon

 Jestem w niebo wzięta ! A powód mojej euforii jest bardzo prosty - KŁADZIEMY PŁYTKI !! Niby żadna rewelacja ale uwierzcie po pół roku mieszkania na betonie w wiecznym kurzu to jak prezent gwiazdkowy . Kto to przeżył zrozumie o czym mówię . Nasz salon do tej pory przeszedł sporą rewolucję . Pierwsza do odstrzału poszła ściana działowa . Po jej zburzeniu otrzymaliśmy zamiast dwóch dziwnych pomieszczeń jedno 40 metrowe z dwoma wejściami . Jedno jest do kuchni a drugie do małego holu gdzie będą schody na piętro . Potem oczywiście było zrywanie starych sufitów i podłóg , wylewanie betonu , kładzenie nowych kabli , wymiana okien itd..Co prawda do końca jeszcze daleko i do pełnej odsłony salonu jeszcze trochę czasu upłynie ale i tak jestem szczęśliwa że pomału coś się zmienia . Dość ględzenia zapraszam do oglądania .

 Zdjęcie powyżej przedstawia nasz salon zaraz po kupnie domu . Po prawej widoczna ściana działowa . Poniżej kilka zdjęć z demolki .


 Układanie i rozmierzanie płytek
 No i oczywiście bardzo ,, profesjonalny plan '' układania płytek własnoręcznie naszkicowany przez tego ,, mądrzejszego '' czyli małżona


 Pomocnik na budowie zawsze się przydaje ale co do tego pomocnika padło podejrzenie że chodzi mu raczej o miękka gąbkę
 Faktura płytek przypomina stary kamień ale na moich zdjęciach nie wyszło do za dobrze , chociaż robiłam co mogłam . Trudno ! Musicie sobie jakoś to wyobrazić .
 Tak wygląda salon po położeniu płytek .

 Płytki jeszcze się kładą bo małżon wolnym czasem dysponuje tylko wieczorem ale ja i tak jestem szczęśliwa że to już ten etap ! Jeszcze tylko szpachlowanie , szlifowanie , malowanie , kładzenie fugi , wciąganie kabli i tysiąc innych drobnostek i.......salon będzie skończony !! A potem etap następny kuchnia , hol , garderoba , pralnia , łazienka , pokój gościnny itd...Na nudę raczej nie będę miała czasu narzekać .
Pozdrawiam serdeczni i miłego dnia życzę

czwartek, 24 listopada 2011

Papierowa masa

 Pokarzę wam dziś coś co przez przypadek odkryłam w sklepie do którego zaglądam dość często . Ameryki nie odkryłam bo przecież o masie papierowej słyszał każdy i spokojnie można ją sobie zrobić samemu . Ale po co sobie życie utrudniać skoro dostępne są ,, gotowce ''? No właśnie ! trochę wody , gotowy sproszkowany papier i masa gotowa ! Zaletą masy jest to że wystarczy potem ją wysuszyć i jest twarda jak kamień .
 Ale to nie jedyna zaleta takiej gotowej masy .Jest jeszcze coś co warte jest o wiele więcej . Kto ma nastolatków w domu doskonale wie jak trudno w dobie internetu zachęcić je do wspólnej zabawy ( bez internetu !! ) . A tu proszę ! Trochę papieru i wody i skupione miny mówią same za siebie !



 Pierwsze ozdoby gotowe do suszenia
 Oczywiście nic nie trwa wiecznie i po jakimś czasie doczekaliśmy się pierwszego dezertera . Synuś stwierdził że już dość się napracował nad wykrawaniem ozdóbek i postanowił że wykorzysta masę do budowy bramki
 Tutaj celowanie do zmontowanej na szybko bramki
 Na szczęście posiadam nastolatków sztuk 2 więc na placu boju zostałam ja i córuś . I tak powstały przeróżne ozdoby świąteczne . Może nie idealne ale za to wyjątkowe bo zrobione wspólnymi siłami i w szczególnej atmosferze . Zapraszam do oglądania








 To oczywiście nie wszystkie ozdóbki , reszta czeka na malowanie , ozdabianie i lakierowanie . Tak jak np. ten mikołaj ( dzieło córci ) . Zabawa przy tworzeniu z masy papierowej jest doskonała a przy okazji powstają fajne , jedyne w swoim rodzaju ozdoby .
To wszystko na dziś , pędzę dalej lepić te nasze ozdóbki ! Miłego wieczoru wszystkim życzę !

poniedziałek, 21 listopada 2011

Świąteczne skarby

 Jakiś czas temu obiecaliśmy dzieciaczkom że pojedziemy na wekkend do dziadków .Dziadki ( czyt. rodzice ) mieszkają w Niemczech , na szczęście blisko Francuskiej granicy więc mamy do nich 450 km . Ale jak to w życiu bywa plany nie zawsze wychodzą i ten wyjazd ciągle był przekładany . Dzieciaki marudziły a my szukaliśmy wolnego terminu . Po czasie ( dość długim ) udało nam się w końcu wybrać na trzydniowy wypad . Sobotnie przedpołudnie wykorzystaliśmy na latanie po sklepach a że Niemcy to raj obniżek cenowych obkupiliśmy się co nieco w rzeczy użytkowe i te totalnie nie użytkowe ( te najbardziej lubię ! ). Poza tym przywiozłam kilka cudeniek które wyszperałam u mamy . Ale dość gadania ! Zapraszam do oglądania !
A to pierwszy okaz wydębiony od mamy .
 Te dwa dzwonki-świeczniki to sklepowy zakup

 Ten anioł ,, pyza '' to też wyszperany zakup sklepowy
 Wszystko poniżej pochodzi z maminego domu




 A na koniec mój wyrób własny - puszki po słodyczach , pomalowane , dodany motyw i polakierowane .
Miłego dnia!

wtorek, 15 listopada 2011

Są okna !! Czyli wrwcamy do gry !

 Nareszcie ! Po długim bezczynnym czekaniu w końcu możemy działać ! Trochę zachodu z tym wstawianiem było , bo niby okna dobrze wymierzone ale jak to bywa w takich starych domach - kuć i tak trzeba . Zdolny małżon nie zarażony niczym z zapałem zabrał się do pracy . Nie ma za dużo co pisać bo wymiana okien jaka jest każdy wie . Demontaż starego i montaż nowego i tyle .


 Stare okna uszczelnione były gazetami z 1971 roku .
 Zachowały się dość dobrze , można sobie spokojnie poczytać

 Sprawdzanie rolet
 Pojawili się też pomocnicy .

 I tak pod koniec dnia cztery nowe okna znalazły się na swoim miejscu . Następny etap to obrobienie okien i zamykanie do końca ścian .

 Powstaje też kominek ale coś strasznie opornie , powstał dopiero ,, fundament " .
To tak w skrócie , cd. w następnym poście . Miłego dnia