Jakiś czas temu córuś ma zakupiła za grosiki igielnik , bo przecież ,, swoje igły gdzieś trzymać musi ! ". I tak sobie stał taki odrapany , brzydki ale za to z duszą . Żal mi się go zrobiło więc szybciutko został rozkręcony , wyszlifowany i pomalowany . Dostał nową ,, tapicerkę " i w końcu przestał straszyć a zaczął być ozdobą .
Tak się prezentuje teraz
Z resztek materiału powstały jeszcze dwie podusie na szpilki , serwetka ( nie wiadomo na co ) i woreczek np. na guziki
A to oczywiście następna zdobycz wygrzebana w graciarni , jeszcze w stanie surowym .
Po przemalowaniu
Jajeczko bez niespodzianki w środku ale za to tak urocze że po prostu nie miałam siły się mu oprzeć
A tu już się pochwalę ! Zauroczona króliczkami jakie oglądałam na blogach postanowiłam że sobie takiego uszyję albo chociaż spróbuję .Łatwo nie było , wprawy w szyciu nie posiadam a i to całe wywijanie na prawą stronę zszytych części może doprowadzić do białej gorączki ! Ale w końcu udało się , pierwszy króliczek zamieszkał z nami . Chwilowo pomieszkuje sobie na pianinie ale jak skończy się remont u córci w pokoju to zamieszka tam . Dostałam już zlecenie od córci na drugiego ale to za jakiś czas aż ochłonę po tym pierwszym
Chyba zacznę brać przykład z naszego kocura Apolla ten to się potrafi wyluzować w każdej sytuacji .
Miłego dnia życzę !
Łączna liczba wyświetleń
41,206
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj, dziekuje za komentarz :) i zycze duzo inspiracji i postow w blogowym swiecie :)
OdpowiedzUsuńNiciak swietny i ten kosz piknikowy super! pozdrawiam